PO CO I KOMU PSYCHOTERAPIA I POMOC PSYCHOLOGICZNA?

Kiedy człowiek staje w obliczu sytuacji trudnej, kiedy targają nim trudne do zniesienia emocje i życie poważnie wymyka się spod kontroli, zaczyna często myśleć o tym, by „ktoś to z niego zdjął”. Chce jakiejś podpowiedzi, przepisu na rozwiązanie lub uwolnienie się od wewnętrznego bólu. Często słyszy od przyjaciół, by „gdzieś poszedł po pomoc, do „jakiegoś psychologa”. Lecz wtedy waha się, pomysł taki odrzuca. Może się wstydzi opowiadać obcym o swoich najbardziej osobistych sprawach z obawy przed poczuciem obnażenia? Może po prostu nie widzi takiego miejsca w swoim zasięgu, może jest przekonany, że sam „da radę”?

Niepotrzebnie. Żyjemy w społeczeństwie, blisko siebie, służymy sobie nawzajem we wszystkich dziedzinach i obszarach życia. Niektórzy z nas podejmują decyzję, by wyspecjalizować się w niesieniu pomocy psychologicznej ludziom, wśród których żyją. Przechodzą różne żmudne szkolenia, kursy już po ukończeniu studiów wyższych, które uczynią ich kompetentnymi do tego, by pomagać ludziom dźwigać ich trudy i cierpienia. To psycholodzy, pedagodzy, psychoterapeuci.

Mniej – więcej wszyscy wiemy, co to jest psychoterapia: to takie rozmawianie, odpowiadanie na pytania. Ale cóż może pomóc „jakieś gadanie”? Owszem, może. Problem w tym, że nie doceniamy siły słowa. W psychoterapii – w dużym uproszczeniu pisząc – chodzi o takie postawienie pytań, by korzystający dzięki nim zobaczył obraz swojej rzeczywistości w innych kolorach. Pytania terapeuty otwierają nam przestrzeń dotąd zasłoniętą, choć jak może się czasem wydawać - oczywistą. Nazwanie „po imieniu” tego, co dzieje się w naszym życiu daje możliwość jego skontrolowania. Co więcej – istnieje możliwość, że problem wtedy przestaje być tak uciążliwy, minimalizuje się. Wspomniana wcześniej siła słowa umiejętnie kierowanego i dobieranego pozwala ponadto poznać siebie, zadziwić się sobą, a czasem nawet zachwycić. Pomaga zobaczyć nam w sobie samym niedostrzeżone dotąd pokłady, tzw. zasoby, z których to zaczynamy czerpać siłę do pokonywania trudności. Rozwiązanie bowiem, ukojenie w cierpieniu, jest tak naprawdę w nas samych. Terapeuta to odsłania i tak prowadzi rozmawianiem właśnie, byśmy ważne dla nas sprawy w życiu ustawili we właściwym porządku. Psychoterapia ma przynieść zmianę. Ale wymaga gotowości od korzystającego i jego odwagi.

Takiej odwagi do zmierzania się z własnymi bardzo osobistymi problemami życzę nam wszystkim. Psychoterapia to ogromna inwestycja w siebie, we własne zdrowie nie tylko psychiczne, ale i fizyczne. Musimy pamiętać, że ciało jest mądre i mówi nam: „dość”, jeżeli trwamy w czymś dla nas destrukcyjnym. Wiemy dobrze o tym, jak wiele dolegliwości ciała przynieść może choćby długotrwałe życie w stresie. Wielu z nas spotkało się z potocznym powiedzeniem, jakoby emocje „wchodziły do głowy”, a stres „wchodził w kark” albo „w brzuch” powodując ich dolegliwości bez podłoża charakteru medycznego.

Pamiętajmy też, że nie żyjemy na bezludnej wyspie. Pracujemy, nawiązujemy różne relacje z ludźmi, tworzymy związki, wreszcie wychowujemy następne pokolenie. Tylko człowiek zdrowy nie tyle na ciele, co na tzw. „duchu” ma szansę na sukces w postaci budowania szczęśliwego życia. Tylko człowiek pogodzony ze sobą i swoim losem będzie w stanie być naprawdę dobrym wychowawcą, rodzicem. Dlatego raz jeszcze pragnę podkreślić, że korzystanie z pomocy innych – tu: terapii, pomocy psychologicznej jest dowodem siły, odwagi i odpowiedzialności za siebie i za tych z którymi żyjemy.

Zachęcam i zapraszam do Centrum Profilaktyki Społecznej w Wadowicach na ul. Wojtyłów 4

Opracowała: Ewa Zaczyńska